Będzie to moja pierwsza relacja więc proszę o wyrozumiałość
:-)
Gruzja od dłuższego czasu chodziła mi po głowie. Bilety na 15-18 marca udało mi się kupić już w połowie sierpnia za 388,88 zl RT za dwie osoby z wylotem i powrotem do Katowic czyli 194 zł za osobę. Wtedy wydawało mi się że jest to dość atrakcyjna cena ale z racji małej popularności kierunku na taką porę bilety można było kupić nawet po 104 zł za osobę w dwie strony. Trochę żałowałem że przepłaciłem ale na szczęście Wizzair skasował wtorkowy lot z Katowic dzięki czemu możliwa była modyfikacja podróży
:-)
Poprosiłem więc w związku z zaistniałą sytuacją o zwrot środków na konto w Wizzie i tym sposobem z 388,88 zyskałem 442,56 a jako że bilety wróciły do systemu cena ich spadła
:-) Błyskawiczna rezerwacja i tym sposobem kupiłem ponownie dla siebie i swojej dziewczyny Klaudii loty z Katowic do Kutaisi na 15 marca i powroty do Warszawy na 19 marca (157 zł za osobę plus zostało na koncie WDC 127 zł)
:-) Oprócz ceny zależało mi również na wylocie w godzinach porannych i powrocie wieczorem żeby zyskać jeszcze trochę czasu w tych dniach na miejscu.
Wiem że sporo osób jeździ do Gruzji spontanicznie bez żadnego planu co robić na miejscu lub kręci się tylko w okolicach Kutaisi. My z dziewczyną postanowiliśmy czas w wyjeździe spożytkować intensywnie, w końcu nie wiadomo kiedy znów będzie okazja Gruzję zobaczyć. Po wnikliwej lekturze forum Kaukaz.pl które jest chyba największą skarbnicą wiedzy jeżeli chodzi o Gruzję i fly4fre udało mi się ułożyć taki oto plan:
Czyli jakieś 1400 km w 5 dni
:-D
Mieliśmy lekkie obawy z Klaudią co Gruzji po przeczytaniu tego wątku ale na naszym przykładzie żadna z tych tez się nie sprawdziła. Nie chcę polemizować w/w wątkiem ale naprawdę tak gościnnych i serdecznych ludzi nie spotkałem nigdzie indziej niż w Gruzji. Mimo braku z naszej strony znajomości języka rosyjskiego czy gruzińskiego każda z napotkanych osób pomimo słabej lub zerowej znajomości języka angielskiego starała się nam pomóc. Ani przez chwile nie czuliśmy się również zagrożeni oraz nikt nie próbował nas oszukać a wręcz przeciwnie, często odmawiano nam zapłaty czy częstowano jedzeniem
:-) Jeżeli ktoś ma wątpliwości czy warto odwiedzić ten kraj to mam nadzieję że tą relacją go do tego przekonam
:-DDzień 1 - Batumi
Jako że lot W61281 mieliśmy o godzinie 6.15 pobudka o 4 i szybka toaleta. Pół przytomni docieramy na lotnisko o godzinie 5. W terminalu sporo osób za sprawą porannego lotu do Londynu i Tel Awiw. Samolot startuje bez opóźnień o 6.15. Zachowanie częci pasażerów bardziej przypomina lot czarterem niż low-costem, na pokładzie jest sporo Gruzinów którzy mimo wczesnej pory zaczynają biesiadować zakupionym towarem z wolnocłówki
:-) Umiem się zachować w samolocie ale jako że obok mnie siedział nowo poznany Gruzin to cały czas częstował mnie alkoholem i kazał pić za przyjaźń Polsko-Gruzińską
:-P Okazało się że leci on z dwiema Paniami przygotować ofertę dla biura podróży na wycieczki do Gruzji, Panie mówią że plan jaki mamy na 5 dni oni proponowali by swoim klientom na dwa tygodnie
:-P
Lot upływa w wesołej atmosferze, lądowanie 20 min przed czasem. Udaje nam się przedrzemać godzinkę, dobre i to. Obowiązkowa zmiana czasu o 3 godziny i tym sposobem jest 11.50. Po wyjściu jeszcze tylko kontrola dowodów i zdjęcie (dużo osób dziwnie się na mnie patrzyło że nie podałem do kontroli paszportu
:-P). Warto pamiętać że na lotnisku jest kantor (zaraz na prawo, na końcu terminala). Potem będąc w Batumi i Tbilisi pamiętając jaki miałem kurs na lotnisku wyliczyłem że przy wymianie 100 lari straciłem jakieś 3 zł niż gdybym wymienił w kantorze więc nie ma co się obawiać wymieniać tam pieniędzy.
Odpędzamy się od tłumu taksówkarzy i idziemy na szosę która jest zaraz obok lotniska. Trochę byłem zdziwiony że jesteśmy jedynymi osobami łapiącymi tak marszrutke, większość osób albo dała się przekonać taksówkarzom albo skorzystała z usług Georgian Bus, moim zdaniem niema się co obawiać łapania marszrutek, jeżdżą one co chwile.
Z prawej lotnisko, z lewej główna droga łącząca Batumi z Tbilisi:
Po jakiś 5 minutach zatrzymuje się marszrutka. Na moje pytanie "Speak english?" widzę tylko kręcenie głową, wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy że taka odpowiedź będzie nam w Gruzji zwykle towarzyszyła
:-D Na pytanie Batumi kierowca marszrutki kręci głową i odjeżdża. Z kolejną marszrutką taka sama sytuacja, dopiero 3 jedzie do Batumi, płacimy po 10 lari i jedziemy
:-) Od wyjścia z lotniska do wejścia we właściwą marszrutkę zajęło nam jakieś 15 min.
Wiele czytałem o kierowcach marszrutek i ich stylu jazdy ale co innego czytać a co innego w takiej jechać
:-D Kto taką jechał wie o czym piszę a kto nie jechał niech żałuje. Chociaż gdy kierowca wyprzedzał na trzeciego na zakręcie marszrutke zatrzymał patrol policji, nie wiem co kierowca powiedział policjantom ale widziałem że jeden z nich śmiejąc się poklepał go po plecach więc wnioskuje że skończyło się tylko na pouczeniu
:-D
Do Batumi docieramy po 2.5 godziny jazdy, kierowca wysadza nas w centrum przy porcie. Udajemy się główną aleją w stronę nabrzeża z plażą.
Port:
W drodze na nadbrzeże, z prawej widoczna Wieża Gruzińskiego Alfabetu:
Udajemy się do nadmorskiego parku:
Gruzińska młodzież:
Nadmorska bulwar:
No i morze czarne, wchodziłem do wody ale była bardzo zimna
:-P
W Gruzji używaliśmy przewodnika Pascala, nie był jakiś rewelacyjny ale chyba to i tak najlepsza polskojęzyczna pozycja na rynku po Gruzji, niestety zgubiliśmy go następnego dnia:
Cały czas kierujemy się promenadą nadmorską w stronę jeziora Nurigeli. Turystów malutko choć jak na tę porę roku to niema się co dziwić, w wakacje są tu pewnie tłumy. Teraz wszystkie budki z lodami pozamykane, na plaży też praktycznie nikogo nie ma.
Sheraton:
Galeria Sztuki Aksoy:
Oddalamy się od morza w stronę Parku 6 Maja, na zdjęciu widoczne Jezioro Nurigeli, w pobliżu jest też delfinarium.
Styl budownictwa w Batumi jest secesyjny, dla mnie to jednak zbyt cukierkowe i trochę takie tandetne
:-P Tutaj znowu Sheraton tylko od drugiej strony:
Wyświetlany rozkład jazdy na przystankach jest w dwóch wersjach, z alfabetem gruzińskim i łacińskim:
Na dole zdjęcia budynki mieszkaniowe, u góry z lewej Uniwersytet w Batumi, z prawej Hotel Radisson.
Jak że jesteśmy już trochę głodni wchodzimy do znajdującej się obok piekarni. Po angielsku oczywiście nic ale udaje nam się kupić chaczapuri, moje jest z serem a Klaudii z mięsem, pierwsze wrażenie pycha
:-D
Siadamy na skwerku zjeść posiłek taki mamy o to widok, stary blok pamiętający jeszcze pewnie czasy ZSRR i pozłacany pomnik Neptuna. Na lewo widoczny Państwowy Teatr Dramatyczny:
Dość egzotyczne połączenie Neptuna z blokami:
Udajemy się w stronę placu Europy który otaczają ponad 100 letnie budynki. Na środku placu od 2007 roku stoi pomnik Madei, kolchidzkiej księżniczki z greckiej mitologii która trzyma złote runo czyli baranią skórę. Pomnik kosztował 1 mln gel (~ 1.7 mln pln):
Z placu Wolności dobrze budynek Uniwersytetu Technologicznego:
Udajemy się w stronę Placu Piazza, jednego z symboli Batumi:
Gruzja pod względem religijnym jest mocno zróżnicowana, tu widoczna jest ormiański kościół św. Grzegorza:
Docieramy do placu Piazza z wieżą zegarową, budynek został ukończony w 2010 roku. Widoczny na wieży zegar co 3 godziny wygrywa hymn Gruzji. Na samym placu w 2011 roku dał koncert Sting:
Jest godzina 17.30 a my nie wiemy co za bardzo robić, pociąg dopiero mamy o 22.10. Wcześniej nie braliśmy Ogrodu Botanicznego pod uwagę bojąc się że zabraknie nam czasu więc postanawiamy udać się w stronę kolejki która ma przystanek obok portu gdzie wysiadaliśmy z marszrutki. Kolejka musi być dość nowa, w moim przewodniku Pascala wydanego w 2013 roku niema o niej jeszcze ani słowa:
Wjazd kolejką z tego co pamiętam kosztuje za osobę 5 gel w dwie strony (~ 8,50 zl) więc cena bardzo przystępna. Wagoniki nowe choć trochę w nich trzęsie. W drodze na szczyt:
Quote:Im dalej od morza tym bardziej widać że reprezentacyjna część Batumi to tylko mały procent miasta i jakim absurdem jest budowanie pomników za miliony gdy centrum miasta ma sporo nieutwardzonych drógAle jednak Batumi się zmienia. Jeszcze niedawno takie dziurawe drogi były w samym centrum, a teraz ładna kostka. I takich fikuśnych budynków i "piazzy" również nie było.EDIT. W sumie znów nie tak niedawno, bo ja tam byłem w 2009.
Świetne zdjęcia. jakim aparatem i jakim obiektywem robione.za 3 tygodnie lece do Batumi i po obejżeniu waszych zdjęć.... jeszcze bardziej nie mogę sie doczekać
:)
Będę stopniowo dodawał dalsze części relacji, fajnie że się komuś podoba
:P Aparat to D90 z podpiętą tokiną 12-24/4 na zmianę z nikkorem 85/1.8. Trochę żałuje że nie wziąłem ze sobą rybiego oka samyang 8/3.5 i nikkora 35/1.8 ale staraliśmy się zabrać tylko minimum rzeczy bo wszystko cały czas nosiliśmy ze sobą z racji napiętego grafiku
:D
Tu oryginał o który prosiłeś tylko nie wiem czy nie za duży, 11 mb i 4288x2848:LinkDziękuje wszystkim za miłe słowa, sukcesywnie będę dodawał dalsze części
:-P
Mógłbym prosić to cudeńko w wyższej rozdzielczości?
:-)
Na październik planowałem Maltę, ale chyba jednak wybiorę Gruzję, m.in. dzięki Twojej relacji
:)
Bardzo fajnie się czyta takie relacje. Dużo szczegółów praktycznych (ceny, czasy odjazdów, czasy przejazdu) pozwalają sobie zaplanować podobny wyjazd. Dobra robota. Czekam na nastepne, równie obszerne fragmenty, bo coś mi się zdaje, że trzeba się będzie do Gruzji przelecieć.
Zrobiłem z żoną dokładnie tą samą trasę ale w innej kolejności. Z podróżą w kuszetce między Tbilisi i Batumi. Nam zajęło to 7 dni pod koniec kwietnia
:) Ale porównując Twoje zdjęcia z moimi mam ochotę zainwestować w prawdziwy aparat, bo mojej cyfrówce daleko do Twoich zdjęć.Pisz dalej
:)
"Zamawiamy chinkali i chaczapuri z surowym jajkiem
:) Strasznie się naszukaliśmy tego dania, nigdzie tej wersji z jajkiem na chaczapuri nie mogliśmy dostać."Bo chaczapuri adżaruli jest głównie dostępne w Adżarii, stąd w innych częściach Gruzji rzadziej spotykane.
AJAJ napisał:nic tylko jechać! fajna relacja:)Orientujesz się może jak z terenami na rower w Gruzji, dużo szlaków górskich?Ciężko mi powiedzieć ale rowerzystów widziałem bardzo mało
:) kamwad napisał:Ile dni odsypialiście tę morderczą wycieczkę?
:mrgreen:
:mrgreen:
:mrgreen: Ale pisz dalej, pisz!
:oWstawaliśmy wcześnie ale zwykle odsypialiśmy w marszrutkach, nie było tak strasznie
:P mc2 napisał:Zrobiłem z żoną dokładnie tą samą trasę ale w innej kolejności. Z podróżą w kuszetce między Tbilisi i Batumi. Nam zajęło to 7 dni pod koniec kwietnia
:) Ale porównując Twoje zdjęcia z moimi mam ochotę zainwestować w prawdziwy aparat, bo mojej cyfrówce daleko do Twoich zdjęć.Pisz dalej
:)Polecam jakąś prostą lustrzankę i format RAW bo to jak zdjęcia wyglądają to raczej kwestia obróbki niż aparatu
:) brigante32 napisał:Bo chaczapuri adżaruli jest głównie dostępne w Adżarii, stąd w innych częściach Gruzji rzadziej spotykane.Wiem o tym ale problem w tym że w Batumi też się trochę tego naszukaliśmy i nigdzie go nie widzieliśmy
:P Cieszę się że moja relacja się wam podoba, jeszcze raz dziękuje za miłe słowa
:D
klapio napisał:Niestety ani z Kutaisi ani z Tbilisi nie mając samochodu do dyspozycji nie da się zrobić tam jednodniowej wycieczki. Dlatego właśnie zdecydowaliśmy się odwiedzić Achalciche i spać w nim, żeby potraktować to miasto jako bazę wypadową do Wardzi.Chyba się da, a przynajmniej z Kutaisi do Tbilisi
:) My wyjechaliśmy około 9 rano marszrutką z Kutaisi do Achalciche (10GEL/os). Tam wzięliśmy taksówkę za 50 lari (byliśmy we czworo, także wyszło niewiele drożej niż marszrutka) i o 19 pojechaliśmy marszrutką do Tbilisi (10GEL/os). No ale w tej opcji nie starczyło nam czasu na zwiedzenie twierdzy w mieście.
mc2 napisał:klapio napisał:Niestety ani z Kutaisi ani z Tbilisi nie mając samochodu do dyspozycji nie da się zrobić tam jednodniowej wycieczki. Dlatego właśnie zdecydowaliśmy się odwiedzić Achalciche i spać w nim, żeby potraktować to miasto jako bazę wypadową do Wardzi.Chyba się da, a przynajmniej z Kutaisi do Tbilisi
:) My wyjechaliśmy około 9 rano marszrutką z Kutaisi do Achalciche (10GEL/os). Tam wzięliśmy taksówkę za 50 lari (byliśmy we czworo, także wyszło niewiele drożej niż marszrutka) i o 19 pojechaliśmy marszrutką do Tbilisi (10GEL/os). No ale w tej opcji nie starczyło nam czasu na zwiedzenie twierdzy w mieście.Masz rację, nie wyraziłem się do końca precyzyjnie, miałem na myśli że nie da się zrobić takiej trasy marszrutkami
:)
... szkoda, że nie udało Wam się zrobić Cziatury ma niezły klimacik, polecam.BTW. jest tam godny polecenia niedawno otwarty hotel Pirosmani:https://www.google.com/maps/place/Hotel ... 80cb6d0e56cena za dwójkę z łazienką 40 lari, a właściciele bardzo pomocni.
Zori, cena o której mówisz znacznie różni się od tej na trip advisor/booking.com, na której noc dla dwóch osób zaczyna się od 250zł, a więc ponad trzykrotnie więcej niż piszesz.
klapio napisał:Cieszę się że mogłem komuś pomóc w wyborze miejsca podróży swoją relacją, taki miałem zamiar pisząc ją tutaj
:-)Świetna, super, super relacja, Gruzja kupiona wrzesień 2014 z Kijowa więc będę miał bagaż na gruzińskie pitne i nie pitne smakołyki
:D
Super relacja, lecę z dziewczyną do Gruzji pod koniec września. Czasu będzie o wiele więcej, bo 2 tygodnie. Zapewne wszystkie miejsca opisane przez Ciebie odwiedzimy : )
interesujące zdjęcia i opisy, dużo przydatnych informacji, widoczny kontakt z ludnością miejscową a nie tylko odhaczenie głównych atrakcji - za to wielki plus! no i rzucająca się od razu w oczy miłość do jedzennia i próbowania regionalnej kuchni:)
Fotki i opis super! Jedziemy z mężem do Gruzji 13-21 kwietnia zgodnie z Twoimi poradami, a i bierzemy bagaż rejestrowany akurat dla winka
:DKto jest chętny dołączyć się - pisać na private
:)
Azaza napisał:Fotki i opis super! Jedziemy z mężem do Gruzji 13-21 kwietnia zgodnie z Twoimi poradami, a i bierzemy bagaż rejestrowany akurat dla winka
:DKto jest chętny dołączyć się - pisać na private
:)jest problem z winem nam puscili tylko 2 butelki w rejstrowanym
jacek1973 napisał:Azaza napisał:Fotki i opis super! Jedziemy z mężem do Gruzji 13-21 kwietnia zgodnie z Twoimi poradami, a i bierzemy bagaż rejestrowany akurat dla winka
:DKto jest chętny dołączyć się - pisać na private
:)jest problem z winem nam puscili tylko 2 butelki w rejstrowanymJa miałem podobny problem! Też nie chcieli puścić więcej butelek!
Super relacja, nigdy nie brałam pod uwagę Gruzji jako kierunku na wypad, ale po Twoim sprawozdaniu zmieniam zdanie! Koniecznie muszę się tam wybrać i nie chcę jechać latem tylko mniej więcej o tej porze, co Wy-góry wyglądają wtedy imponująco i urzekają swoją kolorystyką
:) Pozdrawiam
:)
Daje pomógł bo rzeczywiście tak jest
:) Jutro wieczorem startuje do Gruzji i robię waszą trasę tylko w 7 dni - będzie przynajmniej na spokojnie ps. wyczytałem że nocny pociąg batumi - tbilisi już niestety nie jeździ, szkoda
Krzysio napisał:Daje pomógł bo rzeczywiście tak jest
:) Jutro wieczorem startuje do Gruzji i robię waszą trasę tylko w 7 dni - będzie przynajmniej na spokojnie ps. wyczytałem że nocny pociąg batumi - tbilisi już niestety nie jeździ, szkodajeździ przecież
@klapio super relacja! Dowiedziałem się wielu rzeczy, z których z pewnością skorzystam
:) Btw, mógłbyś mi powiedzieć, gdzie dokładnie w Kutaisi znajduje się targ, na którym byliście? I w jakich godzinach może być czynny?
Ten targ o który pytasz jest w samym centrum Kutaisi, tuż przy tym parku miejskim z którego też są zdjęcia w relacji. I z tego co pamiętam to też z tamtej okolicy jadą marszrutki do monastyru Gelati.
Uzupełniając jest przy głównej ulicy idąc od fontanny w kierunku rzeki po prawej stronie, bezpośrednio przed przystankami marszrutek, zauważysz na pewno już przy ulicy jest handel. Klimat bezcenny faktycznie.
Klapio, chciałam tylko podziękować za tą relację. Bardzo przyjemnie się czyta i podajesz dużo praktycznych informacji. W niedzielę wylatuję do Gruzji i Armenii, więc wszystko mi się przyda i teraz myślę że będzie mi się tam podobało
:))
Myślę że wyjazd z czterolatkiem do Gruzji jest jak najbardziej możliwy z tym że trzeba zdawać sobie sprawę że państwo to jest na trochę innym etapie rozwoju niż Polska. Nie chce dawać rad związanych z podróżowaniem z dzieckiem bo nigdy tego tematu nie przerabiałem natomiast na forum są tematy dotyczące takiego zwiedzania. Język angielski w Gruzji przydał mi się w stopniu minimalnym, na pewno lepsze byłyby podstawy rosyjskiego, my głównie porozumiewaliśmy się na migi. Nie pisałem puki co więcej relacji choć chce się zmobilizować i coś napisać
:-)
Na wstępie chciałbym podziękować za Twoją relację, bardzo przyjemnie się ją czytało! Mam jedno krótkie pytanko gdyż lecę niedługo do Gruzji i zamierzam odwiedzić Wardzię. Plan jest taki AKHALTSIKHE (nocleg)-Wardzia/powrót do Kutaisi mógłbyś jakoś sklecić mi orientacyjne godziny ostatnich połączeń na tej trasie tzn. ostatni możliwy powrót na trasie Wardzia-Akhaltsikhe-Kutaisi. Będę bardzo wdzięczny za pomoc, przyda mi się to w planowaniu dalszej podróży.
Przykro mi ale poza tym co napisałem w relacji to za wiele już nie pomogę. Pamięć ludzka jest zawodna a ja w Gruzji byłem ponad 3 lata temu. Możesz zadać swoje pytanie tutaj na forum, w wątku dotyczącym transportu po Gruzji albo poszukać odpowiedzi na forum kaukaz.pl
:)
Gruzja od dłuższego czasu chodziła mi po głowie. Bilety na 15-18 marca udało mi się kupić już w połowie sierpnia za 388,88 zl RT za dwie osoby z wylotem i powrotem do Katowic czyli 194 zł za osobę. Wtedy wydawało mi się że jest to dość atrakcyjna cena ale z racji małej popularności kierunku na taką porę bilety można było kupić nawet po 104 zł za osobę w dwie strony. Trochę żałowałem że przepłaciłem ale na szczęście Wizzair skasował wtorkowy lot z Katowic dzięki czemu możliwa była modyfikacja podróży :-)
Poprosiłem więc w związku z zaistniałą sytuacją o zwrot środków na konto w Wizzie i tym sposobem z 388,88 zyskałem 442,56 a jako że bilety wróciły do systemu cena ich spadła :-) Błyskawiczna rezerwacja i tym sposobem kupiłem ponownie dla siebie i swojej dziewczyny Klaudii loty z Katowic do Kutaisi na 15 marca i powroty do Warszawy na 19 marca (157 zł za osobę plus zostało na koncie WDC 127 zł) :-) Oprócz ceny zależało mi również na wylocie w godzinach porannych i powrocie wieczorem żeby zyskać jeszcze trochę czasu w tych dniach na miejscu.
Wiem że sporo osób jeździ do Gruzji spontanicznie bez żadnego planu co robić na miejscu lub kręci się tylko w okolicach Kutaisi. My z dziewczyną postanowiliśmy czas w wyjeździe spożytkować intensywnie, w końcu nie wiadomo kiedy znów będzie okazja Gruzję zobaczyć.
Po wnikliwej lekturze forum Kaukaz.pl które jest chyba największą skarbnicą wiedzy jeżeli chodzi o Gruzję i fly4fre udało mi się ułożyć taki oto plan:
Czyli jakieś 1400 km w 5 dni :-D
Mieliśmy lekkie obawy z Klaudią co Gruzji po przeczytaniu tego wątku ale na naszym przykładzie żadna z tych tez się nie sprawdziła. Nie chcę polemizować w/w wątkiem ale naprawdę tak gościnnych i serdecznych ludzi nie spotkałem nigdzie indziej niż w Gruzji. Mimo braku z naszej strony znajomości języka rosyjskiego czy gruzińskiego każda z napotkanych osób pomimo słabej lub zerowej znajomości języka angielskiego starała się nam pomóc. Ani przez chwile nie czuliśmy się również zagrożeni oraz nikt nie próbował nas oszukać a wręcz przeciwnie, często odmawiano nam zapłaty czy częstowano jedzeniem :-) Jeżeli ktoś ma wątpliwości czy warto odwiedzić ten kraj to mam nadzieję że tą relacją go do tego przekonam :-DDzień 1 - Batumi
Jako że lot W61281 mieliśmy o godzinie 6.15 pobudka o 4 i szybka toaleta. Pół przytomni docieramy na lotnisko o godzinie 5. W terminalu sporo osób za sprawą porannego lotu do Londynu i Tel Awiw. Samolot startuje bez opóźnień o 6.15.
Zachowanie częci pasażerów bardziej przypomina lot czarterem niż low-costem, na pokładzie jest sporo Gruzinów którzy mimo wczesnej pory zaczynają biesiadować zakupionym towarem z wolnocłówki :-)
Umiem się zachować w samolocie ale jako że obok mnie siedział nowo poznany Gruzin to cały czas częstował mnie alkoholem i kazał pić za przyjaźń Polsko-Gruzińską :-P
Okazało się że leci on z dwiema Paniami przygotować ofertę dla biura podróży na wycieczki do Gruzji, Panie mówią że plan jaki mamy na 5 dni oni proponowali by swoim klientom na dwa tygodnie :-P
Lot upływa w wesołej atmosferze, lądowanie 20 min przed czasem. Udaje nam się przedrzemać godzinkę, dobre i to. Obowiązkowa zmiana czasu o 3 godziny i tym sposobem jest 11.50. Po wyjściu jeszcze tylko kontrola dowodów i zdjęcie (dużo osób dziwnie się na mnie patrzyło że nie podałem do kontroli paszportu :-P).
Warto pamiętać że na lotnisku jest kantor (zaraz na prawo, na końcu terminala). Potem będąc w Batumi i Tbilisi pamiętając jaki miałem kurs na lotnisku wyliczyłem że przy wymianie 100 lari straciłem jakieś 3 zł niż gdybym wymienił w kantorze więc nie ma co się obawiać wymieniać tam pieniędzy.
Odpędzamy się od tłumu taksówkarzy i idziemy na szosę która jest zaraz obok lotniska. Trochę byłem zdziwiony że jesteśmy jedynymi osobami łapiącymi tak marszrutke, większość osób albo dała się przekonać taksówkarzom albo skorzystała z usług Georgian Bus, moim zdaniem niema się co obawiać łapania marszrutek, jeżdżą one co chwile.
Z prawej lotnisko, z lewej główna droga łącząca Batumi z Tbilisi:
Po jakiś 5 minutach zatrzymuje się marszrutka. Na moje pytanie "Speak english?" widzę tylko kręcenie głową, wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy że taka odpowiedź będzie nam w Gruzji zwykle towarzyszyła :-D
Na pytanie Batumi kierowca marszrutki kręci głową i odjeżdża. Z kolejną marszrutką taka sama sytuacja, dopiero 3 jedzie do Batumi, płacimy po 10 lari i jedziemy :-)
Od wyjścia z lotniska do wejścia we właściwą marszrutkę zajęło nam jakieś 15 min.
Wiele czytałem o kierowcach marszrutek i ich stylu jazdy ale co innego czytać a co innego w takiej jechać :-D Kto taką jechał wie o czym piszę a kto nie jechał niech żałuje. Chociaż gdy kierowca wyprzedzał na trzeciego na zakręcie marszrutke zatrzymał patrol policji, nie wiem co kierowca powiedział policjantom ale widziałem że jeden z nich śmiejąc się poklepał go po plecach więc wnioskuje że skończyło się tylko na pouczeniu :-D
Do Batumi docieramy po 2.5 godziny jazdy, kierowca wysadza nas w centrum przy porcie. Udajemy się główną aleją w stronę nabrzeża z plażą.
Port:
W drodze na nadbrzeże, z prawej widoczna Wieża Gruzińskiego Alfabetu:
Udajemy się do nadmorskiego parku:
Gruzińska młodzież:
Nadmorska bulwar:
No i morze czarne, wchodziłem do wody ale była bardzo zimna :-P
W Gruzji używaliśmy przewodnika Pascala, nie był jakiś rewelacyjny ale chyba to i tak najlepsza polskojęzyczna pozycja na rynku po Gruzji, niestety zgubiliśmy go następnego dnia:
Cały czas kierujemy się promenadą nadmorską w stronę jeziora Nurigeli. Turystów malutko choć jak na tę porę roku to niema się co dziwić, w wakacje są tu pewnie tłumy. Teraz wszystkie budki z lodami pozamykane, na plaży też praktycznie nikogo nie ma.
Sheraton:
Galeria Sztuki Aksoy:
Oddalamy się od morza w stronę Parku 6 Maja, na zdjęciu widoczne Jezioro Nurigeli, w pobliżu jest też delfinarium.
Styl budownictwa w Batumi jest secesyjny, dla mnie to jednak zbyt cukierkowe i trochę takie tandetne :-P
Tutaj znowu Sheraton tylko od drugiej strony:
Wyświetlany rozkład jazdy na przystankach jest w dwóch wersjach, z alfabetem gruzińskim i łacińskim:
Na dole zdjęcia budynki mieszkaniowe, u góry z lewej Uniwersytet w Batumi, z prawej Hotel Radisson.
Jak że jesteśmy już trochę głodni wchodzimy do znajdującej się obok piekarni. Po angielsku oczywiście nic ale udaje nam się kupić chaczapuri, moje jest z serem a Klaudii z mięsem, pierwsze wrażenie pycha :-D
Siadamy na skwerku zjeść posiłek taki mamy o to widok, stary blok pamiętający jeszcze pewnie czasy ZSRR i pozłacany pomnik Neptuna. Na lewo widoczny Państwowy Teatr Dramatyczny:
Dość egzotyczne połączenie Neptuna z blokami:
Udajemy się w stronę placu Europy który otaczają ponad 100 letnie budynki. Na środku placu od 2007 roku stoi pomnik Madei, kolchidzkiej księżniczki z greckiej mitologii która trzyma złote runo czyli baranią skórę. Pomnik kosztował 1 mln gel (~ 1.7 mln pln):
Z placu Wolności dobrze budynek Uniwersytetu Technologicznego:
Udajemy się w stronę Placu Piazza, jednego z symboli Batumi:
Gruzja pod względem religijnym jest mocno zróżnicowana, tu widoczna jest ormiański kościół św. Grzegorza:
Docieramy do placu Piazza z wieżą zegarową, budynek został ukończony w 2010 roku. Widoczny na wieży zegar co 3 godziny wygrywa hymn Gruzji. Na samym placu w 2011 roku dał koncert Sting:
Jest godzina 17.30 a my nie wiemy co za bardzo robić, pociąg dopiero mamy o 22.10. Wcześniej nie braliśmy Ogrodu Botanicznego pod uwagę bojąc się że zabraknie nam czasu więc postanawiamy udać się w stronę kolejki która ma przystanek obok portu gdzie wysiadaliśmy z marszrutki. Kolejka musi być dość nowa, w moim przewodniku Pascala wydanego w 2013 roku niema o niej jeszcze ani słowa:
Wjazd kolejką z tego co pamiętam kosztuje za osobę 5 gel w dwie strony (~ 8,50 zl) więc cena bardzo przystępna. Wagoniki nowe choć trochę w nich trzęsie. W drodze na szczyt: